Nic nie napiszę, czyli antymotywacja

25 Lip

Lubię od czasu do czasu coś skrobnąć. Właściwie to nawet często. Niestety ochota wpada na mnie zazwyczaj w tym samym czasie, w którym mam spotkanie z panem idęwkimono. Ciężko jest się wtedy zebrać na odwagę, aby zacząć wciskać guziki. Pierwsza, ale zarazem i druga oraz trzecia myśl to: za minutę eksplodują mi oczy, a mdlejąc ze zmęczenia rozwalę głową klawiaturę (pisząc na laptopie następuje mała modyfikacja i zamiast ‚klawiaturę’ mamy ‚komputer’). W związku z tym całe mnóstwo krótkich i bezwartościowych myślo-pomysłów znika bezpowrotnie. Dzisiaj postanowiłem się ze sobą zmóc. Wyniknie z tego tekst o niczym, ale może sprawi komuś odrobinę radości. ;). A tak, już wiem o co miałem zapytać. Lubisz może, drogi czytelniku, pisać? Jakkolwiek. Nie pytam, czy masz talent, czy to robisz, czy miałeś dobrą ocenę z polskiego w liceum. Po prostu: czy lubisz wziąć długopis do ręki i mazać? Czy sam akt kreślenia na papierze w jakiś sposób sprawia Ci przyjemność? Mi sprawia, chociaż poza maturą to ‚nie na komputerze’ nie napisałem nic wartościowego. Dlatego wersja druga mojego problemu brzmi: czy czujesz chęć stukania w klawiaturę? Czy chciałbyś napisać jedno, albo dwa fajne zdania do opisu na gg, ale uważasz, że to za mało, albo bez sensu? Czy masz Gościu własne niestandardowe przemyślenia, swój skrzywiony punkt widzenia, swoje niesamowite, pokręcone pomysły i czujesz potrzebę konfrontacji? Jeśli tak, to witaj w klubie. Jeśli nie to patrz na zdanie nr 8a. Dobranoc (chociaż szczerze wątpię, aby ktoś to przed wschodem słońca przeczytał).

Dodaj komentarz